Rześkie powietrze
Dzień był chłodny, nawet mroźny, powietrze przy głębszym oddechu kłuło w nozdrza. Lekka mgła przylegała do niewielkich kęp drzew między wzgórzami. Dojmująca cisza trwała niezmiennie od świtu. Klęczeliśmy pogrążeni w plątaninie modlitwy i własnych myśli począwszy od postanowień, przez zapewnienia po deklaracje następnej mieszanki: wiary, dumy i honoru. Niemal stojące w miejscu powietrze rozpraszał tylko powolny, żelazny chód kapłana dzierżącego okutą i bogato inkrustowaną księgę o pożółkłych, naderwanych w wielu miejscach kartkach....