Kapitan Phillips to dobry film. Ale to po pierwsze za krótki film a po drugie nieśmieszny. Nie sprawdzałem czy nieśmieszny pisze się razem. Niby nie z głupotami pisze się oddzielnie ale dajta spokój - w dzisiejszych czasach ważne, że w ogóle ktoś coś napisał. Albo przeczytał. O, właśnie: przeczytał. Co to za durna moda, żeby się przypieprzać do kogoś kto coś źle napisał a do tych co źle przeczytali to już nie. Jakiś rasizm funkcyjny? Przeczyta taki jeden z drugim nie z przymiotnikami razem i ma w dupie, nic mu nie grozi.
Kapitan Phillips to dobry film a Tomasz Hanks musi znowu przygotować reklamówkę na Oscara, którego zdobędzie za jedną scenę i nie powiem którą. A teraz ogłosimy zwycięzcę Toma Hanksa w kategorii najlepszy aktor pierwszoplanowy 2013. Dziękuję, do widzenia. Ceremonię prowadzi Tom Hanks bo szkoda zachodu i pieniędzy. Tom, gratulacje. Dziękuję Tom. Everybody happy.
Żeby nie było tak różowo: według mnie Tom Hanks stracił moralne prawo do grania zwykłych postaci. Obsadziliby tam dajmy na to Philipa Seymoura Hoffmana i byłoby ciekawiej. Tym bardziej, że oryginalny Phillips (yes - historyja jest na faktach) miał trochę brzuszka i był bardziej krępy niż nie-krępy. A tu Hanks. Chodzi o to, że od pierwszych sekund przy wdzieraniu się piratów na statek są emocje. ...które mijają w tej samej sekundzie, w której Tomasz pojawia się na ekranie. "E" myślą sobie ludzie "To Tom Hanks, nie ma chuja, żeby sobie nie poradził". Ta zasada nie przeszkadza przy Arnoldzie z Austrii czy Sylwestrze ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, ponieważ i tak wiemy, ze sobie poradzą, kwestia tylko ilu ludzi zabiją i jak bardzo. A tutaj nic nie wiemy. Pojawia się Tom i wiemy, ze sobie poradzi. T.Hanks Tom!
Anyway film jest dobry. Piraci nie mówią "Yarr!" i "Arrr!" oraz nie mają papugi. Być może mieli, nie wiem. To Somalia więc o papudze wiemy tyle, że jej już nie ma. Są autentyczni tak bardzo, że nawet wspomniany T.Hanks wypada 3 razy bardziej nie pasująco do tego filmu niż zazwyczaj. Jest zbyt znany. Got my point? To jest jaskrawe. Film mógłby się równie dobrze nazywać "Tom i Murzyny". Murzyny grają na tyle dobrze, że emocje trzymają na napiętym postronku. No ale (piąty raz to piszę) to są Murzyny somalijskie a to jest Tom Kurde Hanks! Ciekawe kogo zastrzelą SEALSi.
Ale odczepię się na chwilę od Tomka po to, żeby przyczepić się do czego innego. Film jest oparty o prawdziwą historię, w którą naprawdę ciężko uwierzyć. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że statki porywane są na okrągło, załogi przetrzymywane bardzo długo a armatorzy nie kwapią się z koszami pieniędzy na okupy. Tutaj mamy niszczyciele, ekipy szybkiego reagowania i sławne Foki. U wybrzeży Somalii. Nagle. Już. Coś mnie się zdawa, że to zazwyczaj się nie dzieje w takim tempie lub nie dzieje się wcale. Jednostka "dedykowana" do walki z piractwem w tym rejonie wykazała się ze trzema poważnymi minami prezentowanymi przez jej kapitana. To chyba tyle. Oj, no czepiam się. W każdym razie film sprawia wrażenie bardzo realistycznego. No w końcu robił go Greengrass odpowiedzialny za Bourne'a (link)
Wygląda trochę jak przytyty Gannicus ze Spartacusa. Nie jest to ważne. Kierownikiem SEALSów jest ten sam pan, który w Pacific Rim Job sterował australijskim Jaegerem. Zacytujmy go stamtąd: "We can either sit here and do nothing or grab those flare guns and do something really stupid."
I tak to się mniej więcej kończy.
Na zakończenie pokażę jak można film skrócić do niecałych 16 sekund: (link)
Żarty żartami a Rosjanie rozwiązują tego typu sytuacje po swojemu. Jack Sparrow nawet z przestrzeloną dupą upiera się, ze jego Czarna Perła (zbieg okoliczności co do kolorów) służy celom rybołówstwa ale grzecznie informuje o wszystkim wszystkich a cała broń razem z łódką idzie z dymem. Do Somalii trzeba wracać wpław: (link)
Na wszystkie 3 sposoby walki z piractwem można glosować w komentarzach:
1. T.Hanks
2. Dolph Lundgren
3. Rosjanie