Istnieje pewien problem, który dostrzega się w mężczyznach. Właściwie obwinia się mężczyzn o pewien stan rzeczy. Piętnuje się na tyle często, że sprawa przeszła do języka potocznego jako pewien symbol rodzaju męskiego. Rzecz może nie jest wagi państwowej ale nie należy dać się zwieść jej trywialności. Chodzi o to, że mężczyzna zazwyczaj nie zmieni kończącej się czy zużytej rolki papieru toaletowego na nową. Jest to powodem do drwin, wytykania pewnych wad a także lżejszych i poważniejszych kłótni w małych, domowych piekiełkach.

Jak mylne jest postrzeganie tego zjawiska za chwilę postaram się udowodnić.

Wyjdźmy od tego, że mężczyzna postrzega sytuację, w której się znajduje. Wyraźnie. Bardzo szczegółowo i konkretnie. Można by rzec, że posiada dar widzenia tego co jest, w chwili, w której to się dzieje. Drugi ważny element to fakt, iż mężczyzna został stworzony do przetrwania. W danej chwili robi wszystko by przeżyć. To instynkt, tego nie można wyłączyć ani temu przeciwdziałać. Te dwa elementy właściwie stanowią o mężczyźnie. Wobec tego, siedząc na sedesie i dostrzegając (widzenie tego co jest) pustą rolkę nie odpływa w senne marzenia: jakby to fajnie było gdyby była tu świeża, pulchna rolka gładko rozwijająca się w nieskończoność. Musi przetrwać. Wobec tego w najwyższym opanowaniu błyskawicznie orientuje się co do materiałów, których można użyć. Może to być ręcznik, strona z gazety a nawet odpowiednio spreparowana strona z czasopisma. W przypadku braku wyżej wymienionych może to być nawet odpowiednio potraktowana pusta rolka. Widać, że spoczywa na nim ciężar przetrwania całego gatunku, a świadomy tego człowiek nie zacznie się przecież zastanawiać gdzie może być ukryta kolejna rolka. Musi działać. W chwili gdy problem został zażegnany następuje triumf. Przeszkoda przestała istnieć i możemy ruszać dalej by starać się o to by gatunek trwał w glorii i chwale. Nie chodzimy po mieszkaniu i toalecie szukając papieru toaletowego. Nie jest on nam niezbędny do tego by stawić czoło atakującemu zewsząd światu. Nie szukamy go aby wniknąć w jego najciemniejsze zakamarki i poznać tajemnicę dlaczego się kończy. Zwyciężyliśmy, przetrwaliśmy i udowodniliśmy sobie, że go nie potrzebujemy. To kształtuje charakter. Nie potrzebujemy teraz zakładać nowej rolki, żeby okazać słabość. Poza tym nie mamy czasu. Świat czeka by się z nami zmierzyć a my nie jesteśmy tchórzami. Jeżeli ktoś go założy to za jakiś czas znów się z nim zmierzymy.

Podobnie jest z innym mitem: opuszczaniem deski. Po co mamy to robić? My nie boimy się tego co tam jest. Nie przeraża nas to. Nie zamierzamy opuszczać deski przyznając przed sobą: nie mieści mi się w głowie zawartość tego sedesu. Jesteśmy zdobywcami, wyzwania czynią nas silniejszymi. Mówimy: zobacz świecie co tu jest, jeśli jestem w stanie zrobić takie rzeczy pomyśl co zrobię z tobą. Kobiety zachowują się jakby obawiały się, że z sedesu może coś wyjść. My tej słabości nie okażemy. Musimy być w każdej chwili gotowi na starcie z czymkolwiek co miałoby stamtąd wyskoczyć atakując nasz domowy mir. Jesteśmy świętymi obrońcami domowych granic i nie możemy okazać, że paraliżuje nas strach.

Dlaczego śpiewamy przy goleniu. Otóż oswajamy się ze stalą. Przyzwyczajamy się do niej tak by widok miecza przy twarzy był dla nas najbardziej naturalnym widokiem. Gdy wróg zbliży do naszej twarzy swoje ostrze nie zobaczy aby jakikolwiek nerw się poruszył. Śpiewamy gdyż dodaje nam to otuchy i hartuje ducha. Wściekłą Besta przytknie nam sztylet do szyi a my po chwili zaczniemy nucić. To odwaga nieporównywalna do żadnej innej. Niektórzy ryczą dodając sobie animuszu. Od tego nie ma odpoczynku, trenujemy codziennie.