Niedawno jechałem autobusem i tak niedobrze usiadłem, że znajdowałem się między dwoma młodymi panami pijanymi do tego stopnia, że na bodźce płynące z otoczenia reagowali wyłącznie przewracanymi bezładnie oczyma. Po kilku minutach doszli do wniosku, że jednak się znają a po następnych dwóch przystankach podali sobie ręce. Jako, że podróż zapowiadała się dłuższa wdali się też w rozmowę.
Rozmowa byla nieco anonimowa, gdzyż nie potrafili na sobie skupić wzroku przez wystarczający czas na wypowiedzenie słów. Mówili więc patrząc przed siebie, ponieważ wyszli ze słusznego zalożenia, iż z raz obranego azymutu nie należy rezygnować z byle powodu.

- Gdzie jedziesz?
- Kiwnięcie głową
- Kiwnięcie głową
(dłuższa przerwa)
- A ty?
- Uśmiech
(naprawdę długa przerwa)
- No i prawidłowo.

Dalszych kiwnięć nie będę tu szerzej opisywał gdyż było ich dużo i w pewnym momencie się rozsynchronizowały a na dodatek w starym, mpk-owskim Jelczu tak rzucało na tych europejskich drogach, że potakiwanie mogło być bezwładne.
Chodzi jednak o to, że pierwszy raz od bardzo długiego czasu widziałem tyle aprobaty i zadowolenia w jednym miejscu i między dwiema osobami. Zacząłem sobie wyobrażać jak na sejmową mównicę wchodzi poseł tak natchnięty zgodą, że musi mocno trzymać się oburącz aby nie spaść. W ręku dzierży zmięte kartki i mocno kombinuje jak tu się odwrócić by okazać szacunek Wysokiej Izbie a jednocześnie nadal być w pionie. Koniec końców kiwa głową i głośno wypuszcza powietrze przez nos do mikrofonu. Sala, na której znajduje się 1/5 posłów jest raczej cicha. Przyciski przyciskają się raczej losowo, ludzie śpią przytuleni, część odpowie kiwnięciem, kilku po prostu się uśmiecha i wszystko trwa w błogim spokoju. Poseł na mównicy koniec końców rezygnuje z wygłoszenia czegokolwiek i tylko pokazuje swoje kartki z daleka. Jakież to by było piękne. Nikt nie wiesza na nikim psów, nikt nie rzuca co raz to nowych oszczerstw spokojny o to, czy ktoś pociągnie go za nie do odpowiedzialności cywilnoprawnej. Sielanka. Zgoda. Atmosfera ogólnego zrozumienia dla trudnych warunków psychofizycznych.