Potrzebujemy rzeczy w dużej mierze jadalnych. Będą to następujące rzeczy:
- sos (jakiś) ze słoika, ja wziąłem coś tam Uncle Bens, kolor słoika beżowy (jakby brązowy tylko w bardzo jasnym świetle)
- ogórek, sztuk ze trzy, z ogórka należy zdjąć warstwę wierzchnią i wyrzucić
- pomidor, jeden, duży, bierze się go z talerza z kuchni
- cebula (leży w takim koszu co suchy chleb)
- smalec (niezależnie od tego co się widzi w sklepach, w lodówce zawsze jest go 1/3 kostki)
- groszek zielony (i tak innego nie ma, więc można brać jak pisze "groszek" śmiało)
- makaron wyjęty z torby (z takiej zupki jak knorr, w... wa... wawel? albo amino)
I teraz tak. Trzeba znaleźć dużą patelnię. Patelnia różni się od garnka głównie powagą sytuacji. Na patelni trzeba położyć trochę smalcu i podgrzać (od dołu). Aż sie rozpuści i zacznie tak jakby pryskać. Wtedy jest już za późno na krojenie cebuli bo trzeba to zrobić wcześniej. Pokrojoną cebulę wrzucić w obrębie patelni tak, żeby 90% cebuli było na patelni. No i obrać ją trzeba nawet przed krojeniem. Ile obrać to wedle uznania albo niech ktoś powie: STOP jak obieracie. Cebyla ma się zrobić taka... ślamazarna. Taka jakby już nie twarda ale jeszcze nie czarna. Jak jest czarna to źle. Potem dodać pokrojonego ogórka z pomidorem. Mieszać to. Nasypać czegoś. Na przykład takiego Kucharka czy jakieś tam ziarenka smaku. Pieprzu nasypać, ale go rozdrobnić jak jest cały. Mieszać to. To tak pulpoce. Bulgoce. Takie się robi... w stronę zupy. Teraz wrzucić sam makaron z tej supy do dużego kubka i zalać wrzątkiem. Wrzątek jest wtedy jak nie można dotknąć czajnika (z wyjątkiem wtedy jak ktoś go ukradł i też go nie można dotknąć). Nakryć ten kubek i mieszać patelnię. Mieszać tyle ile trwają Fakty na tvn. Potem wrzucić ten makaron na patelnię i wlać ten sos ze słoika. Dodać groszek z puszki. Jak się nie wysypuje sam z puszki to olać, będzie bez groszku. Dodać jakiejś czerwonej przyprawy, np pieprzu tylko czerwonego albo np coś czerwonego. To mieszać aż będzie gorące wszystko. Jeść.
Ni chuj to niedobre jest.