Święta to czas wyjątkowy. I mimo, że poprzednie stwierdzenie jest już poważnie wyświechtane, święta nadal pozostają wyjątkowe. Jestem już w takim wieku (nazwijmy go prezentowo przejściowym), że prezentów już nei dostaję a jeszcze nie zawsze daję. A mimo to nadal święta to czas plackowo-karpiowych smakołyków, przemyśleń, odpoczynku, obowiązkowej konfrontacji z rodziną (również tą najbliższą, która swoje określenie otrzymuje co rok niezasadnie).
Święta to także czas kontaktu z religią. Nie każdy jest z nią za pan brat i nie każdy wie co się z poszczególnym symbolem wiąże. Ja też nie jestem Oplem i Omegą w tej materii, natomiast chciałbym zaproponować pewne rozwiązanie. Otóż z tymi symbolami świąt i ich ołtarza, czyli wigilijnego stołu zwykle nie wiąże nas nic poza wspomnieniami z dzieciństwa. Nie wiążemy z choinką, gwiazdką, żłobkiem czy barankiem raczej żadnego szczególnego symbolu, ot służą za wystrój, a sianko jakoś tak sielsko nam robi w głowach zamiast przypominać o tym i owym.
A dobrze byłoby być do symbolu przywiązanym, wiedzieć, ze jest dobry, ze przykładny, i że nasz (w końcu).
Dlatego moją skromną inicjatywą związaną z ciepłymi myślami i czymś, co jest nam naprawdę bliskie, jest umieszczenie gdzieś przy stroiku, przy sianku, obok baranka, czy przy światecznym karpiu – małej, zrobionej z papieru, bibyły czy masy plastycznej figurki Pana Miyagi z Karate Kida.

Kto może – niech prześle ten symboliczny gest do innych,
Dziękuję.