Siedzę sobie w kinie i oglądam trailer: pewien pan budzi się w trumnie, co powoduje u niego spory dyskomfort. Dzwoni na policję, a policja się go pyta: - Gdzie pan jest? - Nie wiem!
Ale ja nie o fabule, bo film bądź co bądź może być fajny jak na obecne kinowe standardy. A kinowe standardy objaśnię w ten sposób, że dawniej nie wszystko wypuszczano do telewizji, gdyż oglądała ją ogromna publiczność i starano się utrzymać poziom. Natomiast obecnie do kina przepuszcza się wszystko, z takiego samego powodu, natomiast w innym celu: by utrzymać poziom gotówki. Bywają ambitniejsze reklamy.
W każdym razie panu w dębowym M-1 gaśnie zapałka i pojawia się tytuł filmu:

buried

następnie obowiązkowa strona:

experienceburied.com

oraz następna obowiązkowość:

experience buried on facebook

I co do tego ostatniego: subtelny niuans tłumaczenia przywołał słowa "Sound of silence" duetu Simon & Garfunkel:
"...the words of the prophets are written on the subway walls
And tenement halls."