przez rżysko, na boso, w burzę i deszcz
nie straszny rosomak, łoś ani kleszcz
po żwirze, na przełaj, w płucach co tchu
mordą w gałęzie, tyłkiem po mchu
z piorunochronem jak żagiel do pleców przypiętym
pędzę do ciebie ja - twój walenty