Nie lubie takich okreslen jak 'poeta', 'artysta', 'dzielo', 'okres plodny' czy 'brak natchnienia'. To jest jak chodzenie w czarnym plaszczu, w ktory spokojnie ubierze sie tez facet o wzroscie 2,08m. Ktos, kto dobrze sie z nimi czuje, to osoba teskniaca za przynaleznoscia. Ktora bez nich czuje sie niedookreslona. Ktos, kto musi reagowac na mode, bo taki plaszcz akurat jest na topie.
To troche jak naszywka superbohatera, albo super-chce-sie-czuc-jakbym-mial-depresje, bo brak jaj do bycia superlotrem. Chce przynalezec, chce sie wyroznic, chce wsrod znajomych miec status, wiec jestem poeta. A to gowno prawda jest, bo to jest rzucanie z okna wypchanymi jaskolkami w przekonaniu osobistym, ze wlasnie nadeszla wiosna. Taki smutno wdziewany plaszcz typu unisex, jest tak samo naturalny i artystycznie wygodny jak pierwsze, drzacymi rekoma przyoblekanie koszulki z odwroconym krzyzem, gdyz chce sie byc "metalem". Plaszcz, w ktory wejdzie wiele osob, paradoksalnie ogranicza, bo trzeba go nosic, powinno sie go nosic. Jest w tym tyle zaklamania i zaprzeczenia wolnosci wyboru, rozumienia i wyczuwania siebie, ze artysta zaprzecza temu co w byciu artysta zdaje sie byc fundamentem. Jestem metalem, nosze odwrocony krzyz, ale gdyby szatan chcial mnie puknac w dupe, bo homoseksualizm jest przeciez zaprzeczeniem tak bronionych przez katolicyzm zwiazkow heteroseksualnych, to popiskiwalbym, ze az sie serce kraje. Jestem artysta, mam wolny umysl, widze wiecej i dalej, a okreslam sie sam w taki sposob, zeby gdzies nalezec, bo smutno. Jade szukac inspiracji, bo choc jestem artysta, to moj wolny umysl siedzi w sztywnych ramach niczym wieprz w kojcu. Jestem artysta wiec stworze sobie nowe ramy i wmowie moim kolegom artystom, ze wlasnie sie wyzwolilem. Domontuje ze trzy barierki do mojego codziennego spacerniaka i pokaze innym poetom, jak daleko dzis wybiegla moja dusza. Niczym kot do nowej kuwety. Okresaj sie dalej czlowieku, bo potrzebujesz tego, zeby wiedziec, ze jestes soba. Potrzebujesz tego, bo sam nie potrafisz wiedziec kim jestes. A stwarzajac siebie szukasz wzorcow, odniesien i uporzadkowania z podporzadkowaniem.Stworzyc siebie, ale "zgodnie z...", a przy takim tworzeniu siebie przyswieca ci ta sama nieskrepowanie szalona muza co przy malowaniu okien.