niezbyt specjalny dzień
średni, mało radosny
coraz dłuższy jest cień
znać, że początek wiosny
spacer, kościół, na obiad
zdrzemnąć się po południu
ojciec znów trochę pobladł
most się niedzielnie zaludnił
ciepło, bezwietrznie, pogodnie
mały ruch na ulicy
uprasuj mi szare spodnie
zabiorę kompot z piwnicy
nie, mała, nie w tamtą stronę
trzeba już wracać do domu
lekcje już odrobione?
dobrze, nie powiem nikomu
do pracy jutro na siódmą
ciotka przyjedzie w środę
może i dobrze, bo nudno
a ona coś zawsze opowie
chodź no tu do mnie żono
tak, też tamtą łunę widzę
drzewa lśnią na czerwono
wszyscy umrzemy w tydzień