Pająkompendium c.d. - O terrariach.

Ludzie piszą, albo przyjęło się tak pisać, bo nie wiem naprawdę czy to to ma realne korzenie w zwyczajach pająkowych i w obserwacji ich zachowań, że pająk młody powinien siedzieć w jak najmniejszym pomieszczeniu. Po pierwsze dlatego, że przestrzeń zamknięta sprawi, że będzie mniej agresywny, mniej zaniepokojony, generalnie spokojny. Po drugie dlatego, że łatwiej będzie mu odnaleźć pokarm, który leży właściwie kolo jego nogi.
Ale jak to jest w rzeczywistości? W wenezuelskim lesie tez ktoś mu rzuca robaka 1cm od zęba jadowego? Jeśli o mnie chodzi, to obydwiema rękami podpisuję się pod tym, żeby z moczboxa przerzucić L5-6 od razu do gotowego, urządzonego terrarium, z pominięciem faunaboxów, wszelkich pojemników na sałatki czy innego gówna.
Spory czas Stacha, mieszkając w faunaboxie, siedziała na ścianie blisko 'sufitu' albo właśnie pod samym sufitem. Mnóstwo czasu tak spędzała i schodziła właściwie, żeby polować. A ja zachodziłem w głowę co może być przyczyną. Zbyt wilgotne podłoże? Może coś tam spleśniało? może ściółka kokosowa ma jakieś wystające 'cosie'? Wymieniłem w końcu całe podłoże i co? Nazajutrz Stacha znowu sufituje. No szlag mnie trafiał bo nie wiedziałem co robię źle. Dopiero po paru miesiącach palnąłem się w czaszkę.
Chodziło o powietrze. Faunabox ma dziury w dachu, natomiast nie ma z boku, więc powietrze teoretycznie nie krąży. Jak pokazał pająk - nie tylko teoretycznie. Terraria są tak skonstruowane, że powietrze wlatuje z dołu z półki, w którą jest wmontowana aluminiowa listwa usiana dziurkami gęsto. Taka sama listwa jest w suficie, dzięki czemu powietrze cały czas jest wymieniane. Także kij z innymi pojemnikami. Po transporcie do terrarium Stacha zachowywała się normalnie.
A poza tym, odsuwając argumentację o trudnościach w znalezieniu pokarmu - L6 to pająk, który spokojnie poradzi sobie przebywając w terrarium. Ukształtowanie i uformowanie terenu zależy od naszej pomysłowości, a zaaklimatyzowany osobnik na pewno zwiedzi okolicę. Wystarczy pokarm umieścić niedaleko kryjówki, a 'tupot małych nóżek' oznajmi pająkowi: 'Witaj! Jestem obiadem i przebywam niedaleko. Zapraszam. Serdeczne pozdrowienia'.

Co powinno/co nie powinno się znajdować w terrarium.

Powinna na pewno być jakaś kryjówka. Może to być jakaś ceramiczna doniczka, może być połówka kokosa, albo gipsowe niby-skały. Może być jakaś kora, trochę mchu, taki schron partyzancki. Może być cokolwiek innego co jest w miarę naturalne, a pod co może wejść pająk, żeby odetchnąć w samotności. Ja jestem zwolennikiem 'pure nature', więc wszystko co pająki mają do dyspozycji stworzyła Matka natura. Do schowania mają połówki kokosa (kupiłem je za ok 10pln/szt, bo nie chciało mi się kupować kokosa, drążyć, dzielić na pół, wypiekać w piekarniku itp). Z tym wypiekaniem chodzi o usunięcie bakterii, które mogłyby w przyszłości wytworzyć pleśń. Pleśń to kolejna rzecz, która dla pająka jest zabójcza. Cokolwiek pleśnieje - czy jest to patyk, czy fragment podłoża, czy resztki pożywienia - należy to jak najszybciej usunąć, najlepiej z fragmentem podłoża dookoła 'miejsca zdarzenia'. Także jeśli zamierzamy wsadzić pająku jakieś cuś, np muszelkę, w której będzie woda, przydałoby się ją wygotować. Różne, większe, mniejsze fragmenty spróchniałej kory i takie tam - wstawiłem do piekarnika na chwilę. Oczywiście do włączonego piekarnika.
Pająka nie wstawiamy do piekarnika.
Co jeszcze powinno być. Ano jakieś podgrzewanko, jeśli hodujemy ptasznika temperaturowo wrażliwego, albo w naszym domku warunki nie dają odpowiedniej pokojowo bezpiecznej temperatury a już w szczególności w okresie zimowym. Można zastosować kable grzewcze poprzyklejane np do tylnej ściany terrarium, albo matę grzewczą pod terrarium. Takie cudo zużywa minimalne ilości energii, a pająku ciepło w nogi. Ostatecznie jakaś żarówka nad terrarium, albo zwykła lampka biurkowa. żarówka w środku to kiepski pomysł, chyba, ze jakoś sprytnie odizolowana, albo wbudowana (są terraria premium z takim sprzętem już zamontowanym). Niedobrze by się stało, gdyby podróżnik ośmionożny wlazł na rozgrzaną żarówkę. Poza tym Ptasznik, choć oczu ma mnóstwo, kiepsko widzi. Coś tam, jakieś mazaje może i mu się klarują, ale nie polega na nich. Właściwie wychwytuje światło, więc ocenia porę dnia. Dlatego żarówa bijąca mu po oczach non stop, sprawi, że pająk, w przekonaniu, że ciągle jest dzień, nie będzie wychodził na zewnątrz i w końcu oszaleje. Podobno ptaszniki nie widzą czerwonego światła, stąd można spokojnie stosować czerwone żarówki. Ale raz, że zrobi to burdel z pokoju i tylko wytrwały człowiek o stalowych nerwach mógłby spać w takim pomieszczeniu, a dwa, że jeśli mamy być szczerzy, zapewne chodziło o światło, które używane jest w ciemniach fotograficznych, a zwykłą żarówką tego nie osiągniemy i koniec końców my będziemy się męczyć w czerwonawym burdelu i pająk będzie się męczył, bo zasrany dzień nigdy się nie skończy.