we mgle nikną drżące ręce
wśród drzew. ukryją to co święte
tej łzy nie odda, nie tak łatwo
mróz. gdy oczy już wyblakną
szept ukłuje jeszcze zmysły
zanim odetchnie sen przejrzysty
otwarci wiatrem już nie zdążą
otworzyć pięści. ani domknąć
na ustach sopel wgryzł sie w krew
i zamarzł. nadziei wbrew
włosy skruszyły się i splotły
wtopione w śnieg i w dzień ulotny
i zamarł ruch i kryształ spadł
tętno zamarzło spod i znad
płomień zaiskrzył potem ciał
zadrżał i zgasł. już lód. a znak?
to las odnalazł ich i zbudził
oczyszczał myśli, rozgrzał cucił
przerzedził mgłę, napoił rosą
pokazał miłość, a szła... boso