Ludzie zwykle czegoś chcą. Żaden to amerykoodkrywizm. Fakt.
Natomiast zwykle nad tym nie panują i/lub nie mają świadomości, że chcą. A tam chcą. Żądają, wymagają, a święty porządek wszechrzeczy zaburzony zostaje w momencie odmowy. Stosują pytania, które pytaniami są tylko i wyłącznie z racji formy wypowiedzianego zdania, a brak potwierdzenia lub odpowiedzi w ogóle, powoduje nawet nie zaskoczenie a niezrozumienie. To tak jakby lodówka wyświetliła nagle komunikat po arabsku. Raz, że to znajomy radziecki produkt, który z językiem arabskim ma niewiele wspólnego, a dwa, ze lodówka nie powinna wyświetlać komunikatów. To lodówka.

Oho, tu jest czas dla bystrego umysłu na odkrycie prawdy wszelakiej. Tym razem będzie to: 'koleś zna ludzi na wskroś i czuje się lepszy.'
Lepszy? Ja wiem, czy wlekący się niczym zaschnięte gówno w portkach syndrom Kordiana jest taki znowuż lepszy?
W każdym razie wymagają. Wymagają tego czego się nauczyli, w czym się wychowali, czym kierował się przede wszystkim taki czy sraki ich mentor. Nauka ma tu niewiele do czynienia, raczej kopiowanie. Mała kopiarka skanuje otoczenie, analizuje to co udało się w miarę sensownie zeskanować i skopiować, po czym tworzy wzorzec. No i dalej jak po sznurku - lecimy na pamięć mając do dyspozycji trochę pożyczonych notatek i parę w 1/3 przeczytanych, skserowanych książek.
Tak elegancko przygotowany do życia w społeczeństwie człowiek wyrusza na podbój swojego lub innego miasta. Nie nabijam się, nie wyżywam, nie kpię. Przecież to w zupełności wystarczy, bo tego wymaga i to daje społeczeństwo. Układ jest w takim razie uczciwy. Nikt nie jest wyzyskiwany, nikt nie otrzymuje wymagań ponad to co było na wykładach.
Jeśli komuś coś nie w smak, znaczy się, że pomylił kierunki, bądź jest rodzajem krzywego trybiku.

Ludzie nie pytają, żeby zdenerwować, przeszkodzić czy zaingerować w czyjąś przestrzeń albo, nie daj Panie Boże, wolność. Pytają bo mają wyraźnie zapisane wskazówki na swoich kserówkach. To dlatego na widok wyświetlonego na lodówce arabskiego napisu baranieją. Kserówki na żadnej ze stron nie wspominają o takich anomaliach lodówek. Tym jesteś dla ludzi, jeśli opierasz się ich ingerencjom - anomalią. Jest z Tobą coś nie tak.
Mało tego, istnieje podejrzenie, że nie jesteś sobą gdy sam nie zechcesz ingerować w ich przestrzeń. Kserówki podkreślają w niejednym miejscu, że należy spodziewać się ingerencji i dokonywać jej jak tylko to będzie możliwe. Wniosek zapala się niczym żarówka w hangarze: nie dokonując inwazji czyjejś przestrzeni wręcz sam sobie wymalowujesz na plecach i czole: 'coś jest ze mną nie tak', 'nie jestem sobą', 'potrzebuję pomocy w postaci pouczania'.

To jeszcze jedna z popularnie wczytywanych w mózg meta-lekcji: pouczanie. Kserowane notatki znów w tym temacie są wyraźne, mimo, że różnymi charakterami pisane. Osobnik odstający od normy, poprzez swoje bezczelne zaniedbywanie inwazji lub działań choćby zaczepnych, albo opierający się serdecznym kserówkowym zaczepkom, powinien zostać pouczony. Pouczenie nigdy nie jest wystarczające a w szczególności nie jest, gdy osobnik pouczany na pouczenie się zgodzi. Wtedy należy mieć go na oku i pouczać profilaktycznie od czasu do czasu.
Należy również wyprodukować i przyczepić mu etykietkę.

Co do rodzajów etykiet i momentów odpowiednich do ich przyczepiania, kserówki prezentują wiedzę bardzo szczegółową, a metaprogram wszczepiany jest gładko z niskim odsetkiem odrzutów. Otóż etykietka ma działanie dwustronne: piętnujące dla tego, kto ją otrzymał i uspakajające dla tego, kto nadał. Spokój, czyli dążenie do społecznego autyzmu - bezpieczeństwa poprzez brak nawet miniaturowych rewolucji w otoczeniu. No bo gorszym od pożaru jest pomieszanie kartek w skserowanym podręczniku czy zaburzenie kolorów zeskanowanego obrazka.
Przylepiamy etykietę i oto świat znów jest łatwopoznawalny, łatwonazywalny, podąża ściśle według podręczników i przez to bezpieczny.
Zadziwiające z jaką łatwością nieskomplikowany umysł nazywa i pragnie nazywać wszystko co nie potoczyło się zgodnie z jego prostymi przewidywaniami. Wyprodukowanie i przylepienie etykiety jasno daje mu do zrozumienia, że wszystko potoczyło się zgodnie z ogólnym planem czy zarysem, bo przecież nazwany wyjątek od reguły, ową regułę potwierdza.
I znowu można iść spać z czystym sumieniem.

Na przykład: 'nie chcę z tobą rozmawiać'. Nie, nie dlatego, że się obraziłem, albo dlatego, że kopnąłeś mnie w nogę i nie wiem co mam ci na ten temat powiedzieć. Nie chcę rozmawiać, bo uważam cię za nieciekawą osobę, z którą rozmowa nie przyniesie mi nie tylko nic, nad czym będę mógł się zastanowić, ale po prostu nie zużyję na nią żadnego wysiłku, który tak lubię. Lub po prostu: mam ochotę i czas na własne myśli - zaburzasz mi je, mącisz. Chcę rozmowy na inny temat, którego ty nie udźwigniesz. Któremu nie podołasz.
Niemal słychać jak wyprowadzony z równowagi metaprogram szura szamocząc w twoim mózgu, produkując etykiety i albo pouczając, albo wycofując się do miejsca gdzie podobne umysły pomogą odnaleźć upragniony, zawistnie zburzony spokój.
Ludzie oczekują. Że powiesz to czy tamto, że będziesz taki czy inny, że widząc ich w autobusie natychmiast zdejmiesz słuchawki z uszu, przysiądziesz się i zaczniesz konwersację. Jeśli tego nie zrobisz, to znaczy, że jesteś udającym romantyka outsiderem. Koniecznie udającym! Ponieważ nieudający romantyk - outsider zrobiłby dokładnie to samo, ale wy nie poczulibyście się całkowicie zignorowani. To z nim jest problem, a etykietka musi być huśtawką - wy na górze lub w poziomie, ale on na dole.

W kreskówce 'Gdzie jest Nemo?' jest taka banda mew pomostowych co i rusz wołających 'daj! daj!' na widok właściwie czegokolwiek. Ich wielce zabawne zachowania i ogólna postawa wobec otaczającego świata uwarunkowana jest umysłem, który ogranicza się do wypatrywania czegoś co można wziąć. Zjeść, zabrać, przywłaszczyć - obojętnie. Działają w grupie i 'daj, dają' w odniesieniu do dowolnego celu w zasięgu.
Ilekroć ludzie zadają pytania ot, po to, żeby je zadać i dlatego, ponieważ je się normalnie zadaje w takiej to a takiej sytuacji, bądź oczekują czegoś dlatego, że normalnym jest, że wszyscy by tego oczekiwali - mewy 'daj! daj, daj!' stają mi przed oczami jako żywe.
Możliwe, że rzadko spotykany jest człowiek, który przemyślał czego chce oczekiwać i dlaczego chce tego oczekiwać. Ale ceniony.