Fale.

- Ma jutro padać, ma być zlewa. Nawet ma podtapiać, szaleństwo. - Niech pada, niech się wypada, wygrzmi i wyszaleje. Niech ocieka deszczem. Noc przychodziła między białe wydmy. Zachód słońca wcale nie był rozkwitem czerwieni pokrewnych kolorów. Ani erupcją barw podniebnego demiurga. Był raczej ledwie zarysowany, chłodny i nie narzucając się szybko zszedł za horyzont. Niebo było biało-szare i upstrzone tymi chmurami, które nie mają początku i końca. Siatka białobłękitnych poduszek....

maja 15, 2010 · 4 min · 713 słów · Erq

Przyjęcie.

Zwykle tego nie robię, w końcu każdy czegoś tam chce, do czegoś dąży i nie mnie oceniać co to takiego jest i czy to ważne, górnolotne a może potrzebne bardziej lub mniej, ale dziś chętnie podzieliłbym ludzi na trzy grupy. Pierwszą stanowią ci, którzy wchodząc do toalety i widząc zamkniete drzwi grzecznie wychodzą. Drudzy wchodzą, widzą to samo, ale szarpną jeszcze za klamkę, żeby temu co widzą nadać jakąś materialną formę....

maja 11, 2010 · 5 min · 972 słów · Erq

Pomost

- Chcesz jeszcze piwa? - Nie. I dobrze – pomyślałem – zostanie więcej dla mnie. Chociaż nei ma się co porywać z takim zapałem na przecenionego Faxa ze Stokrotki. Kiedyś to może i był szał, ale teraz to raczej półka niżej niż średnia jeśli chodzi o browarnictwo współczesne. I znów mgła. Mnie tam się nigdy nie znudzi, może być co wieczór a i w dzień również. Właściwie, jak się tak porządnie wszystko rozważy, to ja chyba lubię trudne warunki pogodowe....

maja 7, 2010 · 5 min · 979 słów · Erq

day off

Dziś mam dwóch towarzyszy. Jim Beam Rye, za którym z roku na rok coraz więcej muszę się nachodzić i wcześniej zamawiać, żeby butelczyna dotarła dzień wcześniej lub w ostateczności tego konkretnego dnia. To jeden, a drugim jest pierwsza soczysta, wiosenna burza. Tak jak Jim z żółtą nalepką jest odszczepieńcem z miarowo spokojnej rodziny burbonów, tak spokojnie pomrukująca burza zaczęła wierzgać i oznajmiać swoje nieokiełznanie wszem i wobec. I dobrze, i bardzo dobrze bo w końcu burze zawsze wyładowywały nie tylko same siebie ale i z człowieka jakieś licho wychodziło, dzięki czemu można było po naniebnym spektaklu odetchnąć nie dość, ze świeżym to jeszcze lżejszym powietrzem....

maja 2, 2010 · 3 min · 470 słów · Erq

Poranek 2.

Patrzyłam na niego od dłuższej chwili. Starałam się ukradkiem ale nie mogłam przestać więc moja ukradkowość nie miała już znaczenia. Patrzyłam z fascynacją, patrzyłam tak jakbym chciała dostrzec coś niezwykłego, coś odróżniającego, albo jakby ten właśnie mężczyzna miał zrobić coś ważnego, czego pod żadnym pozorem nie mogłam przegapić. - Wciąż pada a mimo to jest tak ciepło – Powiedział beznamiętnym, trochę chrypliwym tonem. - Tak, jest ciepło – Odpowiedziałam, żeby tylko uniknąć milczenia....

kwietnia 18, 2010 · 5 min · 1039 słów · Erq